chcialabym tam pojechac.udziela mi sie nastrooj dnia jutrzejszego.rano bede patrzec na swiat spod pewnych powiek.taka mam nadzieje."po to jest wiara,aby miec nadzieje...".a narazie konczy sie kolejny dzien. lepszy? gorszy? a cholera go wie.
niekiedy trzeba po prostu zwariowac,aby uruchomic dziecinna niewinnosc postrzegania swiata.
"swiat sie kreci tak jak winyl na 33 obrotach....chce obracac swiat siedzac na jego szczycie i puszczac w ruch to wszystko,jak na winylowej plycie..."
lubisz muzyke? posluchaj :)genialny loop "quest"
nie potrafie sie juz sprzedawac.bo to tylko o to chodzi.albo lezysz w rynsztoku,a inni rzucaja ci syfem w twarz,albo jestes MASTERKIEM swojego zycia.ja juz nim nie jestem.znalazlam w sobie cos ciekawego-czasem bardzo dobrze wychodzi mi udawanie nieprzecietnosci.a tak naprawde wszystko juz bylo.ja tylko powtarzam,ubierajac w kolorowe sloowka kopiowane mysli.przykre.jestem tylko czlowiekiem.jestem tylko kobietka.jestem soba.jednak nie jest to takie przykre,jak mi sie wydawalo.
"...w samotnosci leczymy najglebsze rany..."
na moim balkonie rozgoscily sie 2 ptaszyska.golebie konkretniej rzecz ujmujac.kiwaja sobie tymi swoim glowami z gigantycznym kresomozgowiem i gruchaja jak zuzyta tubka zelu do wlosoow.chyba zaczynam je lubic,te 2 male potwory :) z glosnika leci "my ukryty w miescie krzyk".dzisiaj ide na kole z wicznym dzieckiem.pozdrowienia dla tego Pana,jesli to kiedys przeczyta :) no i walcze z ludzka glupota pod Realem.zyczcie mi powodzenia.bede miala to co najlepsze,tak postanowilam.koniec.kropka.