Archiwum kwiecień 2002, strona 1


kwi 21 2002 mother_mary.miscarry@wp.pl czyli dawno temu...
Komentarze: 0

otworzylam moja stara skrzynke.znalazlam w niej mejle jeszcze z listopada zeszlego roku (np.z www.blogi.bajo.pl ).bylam wtedy chyba szczesliwa.

mar1lynka : :
kwi 21 2002 JA pisane nie bez powodu duzymi literami...
Komentarze: 0

dziesiaj zaczynam nowe zycie.to nic,ze powtarzam to sobie srednio raz w tygodniu,nic nie szkodzi,ze nigdy mi to jeszcze nie wyszlo,a w koncu nic nie szkodzi,ze kompletnie nie mam pojecia,jak sie do tego zabrac.w kazdym badz razie ZACZYNAM NOWE ZYCIE.mam juz dosyc tego wszystkiego,tych durnowatych  czatowych znajomosci z cyklu "skad klikasz malenka" ( to juz zakrawa na bezczelnosc,ja do obcych facetow nie zwracam sie per misiaczq ani nic w tym stylu ).postanowilam w pelni skoncentrowac sie na sobie,na swoim wlasnym jestestwie,na moich myslach,na moim blogu,na wszystkim,co jest moje i TYLKO MOJE.

teoretycznie powinnam zaczac od walki o MOJEGO MEZCZYZNE czyli o M.dzisiaj w nocy znowu nie moglam zasnac,wiec milam sporo czasu do przemyslenia tej calej chorej sytuacji.i do jakiego wnisku doszlam? PO JAKA CHOLERE JA SIE TAK STARAM,ZEBY M.BYL KONTENT ( czy jakos tak ) SKORO JEMU I TAK TO ZA PRZEPROSZENIM ZWISA?nie mam zamiaru o niego zabiegac,nie mam zamiaru starac sie o jego wzgledy,nie mam wreszcie zamiaru robic mu awantur o NIEDAMY i cala reszte.jezeli naprawde mnie kocha,niech sie stara o mnie,a co,w koncu raz sie zyje.w kazdym razie ja nie mam sily juz dluzej walczyc,siedziec cicho i zastanawiac sie,kiedy w koncu odejdzie ode mnie do innej. MAM NAJZWYCZAJNIEJ W SWIECIE DOSC!pewnie robie kolejny najwiekszy blad w zyciu,ale juz nie jeden taki popelnilam,wiec jeden w ta czy w tamta jest mi bez roznicy.chociaz nadal go kocham...

poza tym rzucam palenie,moze w koncu mi sie uda...

a teraz chwila szczerosci- jestem zmeczona juz tym wszystkim,poczawszy od siebie samej,a skonczywszy na moich znajomych.mam dosyc,tesknie,wiem,ze nie mam nawet z kim o tym porozmawiac,nie mam z nikim wspolnych tematow,nie mam tak naprawde nic oprocz tych kilku slow i paru kartek w moim realnym pamietniku z opisem mojej pierwszej milosci,z wszystkim watpliwosciami,z kilkoma marnymi wierszami...to wszystko,co mi zostalo po moim slicznym swiecie.jestem zbyt zmeczona nawet zeby zasnac.nie mam juz nic.

"This is the moment of my greatest wickness"

mar1lynka : :
kwi 20 2002 alternativa
Komentarze: 0

fascynujacy dzien spedzony w szkole.nawet sobote potrafia mi odebrac.ciekawe czy wkrotce jeszcze nerki ode mnie zarzadaja...w kazdym razie oddawanie narzadow(zwlaszcza przydatnych)do przeszczepu mi sie bynajmniej nie usmiecha.

wczoraj podczas sielankowo-idyllicznego obiadu w postaci makoronu z serem moj swiat legnal w gruzach.przynajmniej chwilowo zawalil mu sie fundament.jako kobieta silna i znajaca swoje potrzeby(podobno kobiety swiadome swoich potrzeb sie masturbuja...)wyczolgalam sie spod sterty kamieni,ktore po moich cudownych myslach i pomyslach na spedzenie czwartku pozostaly,chwycilam za telefon komorkowy i resztkami jakiegokolwiek entuzjazmu napisalam SMSa do M.szczerze sie przyznam,ze mialam nadzieje( nadzieja to to,co zostaje,gdy zabraknie milosci i wiary ),a przynajmniej jej okruchy,ze uda sie M.przelozyc to nasze spotkanie na inny dzien.hmmm...teraz sie dziwie,jakim prawem w ogole tak moglam pomyslec.w koncu M. jest tak idealnie zaplanowany,ze zapewne zalatwia sie nawet o okreslonych porach...jednak podziwiam go za ten jakze praktyczny spokoj umyslu ( wyjatek stanowia sytuacje,kiedy M.czuje zagrozenie swojej pozycji jako samca glownodowodzacego w moim zyciu ).tak wiec moj drogi PRAKTYCZNY M. stwirdzil "mowi sie trudno kochanie"...mowi sie TRUDNO?nie ublizajac nikomu, szlag by Cie jasny trafil KOCHANIE!tak czy inaczej przyjedzie...nawet dokladnie zaplanowalam sobie jego wizyte:

1)dam mu tak zupelnie kontrolnie w twarz-a niech wie,kto tu rzadzi

2)odbije sobie na nim wszystkie moje krzywdy poczawszy od straty r. a skonczywszy na pewnej niemilej NIDAMIE,ktora rzekomo jest WRAZLIWA...ktoregos dnia dala popis swojej quasi-wrazliwosci...gdyby mogla,zapewne plunela by mi wtedy w twarz...wirtualnosc ma jednak swoje dobre strony.

3)powiem mu,jak bardzo go kocham-a moze powinnam to zrobic na samym poczatku?

 

sciagnelam w koncu to cholerne ICQ. 158003868-zeby dostac taki oto numerek,musialam polowe ustawien przekopac,ale czego sie nie robi dla przyjaciol,prawda?teraz zamiast imion przydziela sie ludziom numerki-zupelnie jakbysmy cale zycie spedzali u lekarza...

 

wczoraj dopiero odczulam,ze tak naprawde nie mam nikogo...zostalam zupelnie sama.tak okropnie tesknie za kims,kogo jeszcze nie spotkalam...a moze juz spotkalam i pozwolilam mu odejsc?

mar1lynka : :
kwi 18 2002 opium dla mas robotniczych-wpis niesocjalistyczny,zastrzegam...
Komentarze: 0

nie wyobrazam sobie zycia z prawem jazdy.a dlaczego?bo narazie mam pretekst,zeby jezdzic autobusami.uwielbiam autobusy.szczegolnie wieczorami miasto zza ich okien wyglada inaczej.uwielbiam klimat miejskiej samotnosci.i tesknie za Londynem.

za 7 dni przyjezdza M.

mar1lynka : :
kwi 18 2002 waleczny rolnik Lubina
Komentarze: 0

dzisiejszy dzien byl...partyjny.J.i K.zorganizowali ZSRR na wuefie.szanownego pana profesora szlag jasny trafial.

czuje sie zle.zastanawialam sie,kim ja tak wlasciwie jestem.i co wyszlo?nie umiem sie zaklasyfikowac.zreszta nikt nie potrafi mnie zaszufladkowac.

mar1lynka : :